środa, 18 czerwca 2014

Zachwyć mnie? Daj się zachwycić!


Ktoś kiedyś powiedział że jeśli przestaną go cieszyć rzeczy małe, będzie martwy. Przez jakiś czas się zgadzałam, jednak wraz z wiekiem rośnie mi level pokory i nie jestem już tak kategoryczna ani w tym poglądzie ani w innym. Bywa, że problemy albo rzeczy, które się nimi wydają, zasłaniają świat. Nie pozwalają widzieć go takim, jakim jest, nachylić się choćby nad ładnym kamykiem. Czasem to dziecko przywraca właściwą równowagę rzeczy, układając z powrotem priorytety. Marnie idzie ci w pracy? Od razu przestaje to być ważne gdy ktoś bliski zachoruje. Teściowa znowu coś okropnego powiedziała i boli? Jeśli Twój pocałunek ma moc uzdrawiania (buuuuu mamusia pocałuje rączkę), to idź w nocy, gdy znowu od myśli nie możesz zasnąć, i pogłaszcz tego małego pochłaniacza energii i czasu. Nic w przyrodzie nie ginie, entropia zachowana, dobra energia wraca, czujesz? Jeśli jeszcze nie, to obiecuję, że następnego dnia albo jeszcze następnego tak. To, co tworzycie, jest naprawdę ważne, ale tak naprawdę. I to samo dziecko zmusi cię do oglądania każdego dziwu - kamienia, kałuży, pan wyrzuca śmieci. Piesek jest niegrzeczny. Co to za plamy na krahężniku? To porosty, połączenie grzyba i glona, patrz, jak się przyczepiły. A ten niebieski kwiatek to żmijowiec zwyczajny, kiedyś używano go jako lek na ugryzienie żmii, takiego niebezpiecznego węża.

Śpiewa pierwszy kos tej wiosny. Mamy śmieszne cienie. Piłka sama się toczy. Zapachniał chleb z piekarni. Czuję, że mnie kochasz mnie, mimo, że tego nie mówisz.

1 komentarz:

skak Anka pisze...

no, rzeczywiście, dzieci zmuszają do rozpatrywania kamienia w kilku płaszczyznach jednocześnie. chyba dzięki nim możemy sobie dorastać :)