piątek, 4 lipca 2014

Przed urlopem. Spakuję was a wy jedźcie i mnie zostawcie


Są dni i wieczory gdy obiad za obiadem to chleb i pomidory w jogurcie. Jajko. Ewentualnie. Czekolada zamiast kolacji gdy jednak się złamię. Zamiast trzech kremów na twarz (pod oczy, no patrzże jakie zmarszczki ci się robią, na naczynka na policzkach, na resztę paszczy) - wsmarowuję zbyt tłustą Ziaję nagietkową. Wklepywanie to robiłam cały dzień, ale dupska Dziedzica, więc sił zostało tylko na rozsmarowanie mazi. A i to w danej chwili uważam za sukces. Sprzątam tylko te koty kurzu o które się potknę. Pies dostaje jeść tylko dlatego że inteligentna bestia ma własny zegarek i siedzi pod kuchenką wiercąc wzrokiem. Mąż nie pamięta jak mam na imię i nazywa moje majtki wiszące na suszarce już nie majteczkami ale gaciami (Ściągnąć już te gacie?) (sic!). Chciałabym napisać (i uwierzyć w to), że teraz, gdy mamy jechać na tydzień nad jezioro, już będzie inaczej, odpoczniemy, nabędziemy się razem. Czas pokaże. Mam tylko nadzieję że jakieś siły z siebie wykrzeszę ponad warknięcia dajcie wy mi jeszcze pospać. Bo teraz to na nogach trzyma mnie drin kawa + 2 ibupromy do paszczy. Nie smućmy już jednak bo podobno energia idzie tam, gdzie myśl.

Mamy najpiękniejszy miesiąc, silne mocą lato, jeszcze nie tak młodociane jak czerwcowe i nie tak nasycone dojrzałością i później smutkiem że to sierpień przechodzi we wrzesień. Gdy dni są nieprzyzwoicie długie a noce ledwo ochłodzą a już się kończą.

Czy też tak macie że DOKŁADNIE o 3ciej w nocy odzywa się u Was jeden gatunek ptaka, zawsze ten sam i dokładnie o tej samej godzinie? W lesie można dokładnie określić czas rano właśnie po ptasich głosach - kolejno budzą się gatunki ptaków śpiące na następujących po sobie wysokościach drzew (tak jak idą promienie), i zaczynają trele. Ja na trele swojego ptaszorka mruczę Jak dasz mi jeszcze pół godziny, dam ci stówę. Na szczęście nie zgadza się bo już dawno komornik zlicytowałby mi komputer za długi, i na czym bym teraz pisała?:)

PS Otchłanie internetu przyniosły mi taki dowcipasek. Boki zerwałam więc polecam go i tu:


2 komentarze:

skak Anka pisze...

Wiesz, że Cię lubię, nie? :) A znasz taki?:
Mąż: co dziś na obiad?
Żona: nic.
Mąż: ale wczoraj też nic nie było...
Żona: zrobiłam na dwa dni.

Ja ten wielbię miłością dozgonną. I często powtarzam ku uciesze mąża ;)

miotlarka pisze...

Cha cha dzięki:DDDDD wiedziałam że jest nas więcej!:DD