wtorek, 18 marca 2014

Hello world

Mam na imię Magdalena. Trzydziestki już nie mam, za to jest mąż, dziecko, pies, kanarek i zeberka. Jest nieco tłoczno ale jeszcze bardziej wesoło, a przynajmniej tak bywa.

Bloga założyłam bo chcę sobie popisać i pokazać co nieco, chyba taki mały ekshibicjonista tu drzemie:) A poważniej, to chcę zostawić jakiś ślad po sobie i mijanych latach - nie chcę już zerkać do starego kalendarza i widzieć tylko smętne terminy wizyt u lekarzy czy szczepień, ale swego rodzaju raport z tego co widzę, słyszę, co mnie ciekawi, frapuje, intryguje czy obrzydza. Tak, tak, nie ma czerni bez bieli i światła bez ciemności jak zapewne napisał Paulo Coelho:)

Jestem mamą, ale przede wszystkim człowiekiem i jako człowiek będę tu występować. Dziecko wystąpi, pewnie nawet wiele razy, ale nie będzie głównym tematem. Mam nadzieję że jak ktoś mi się pyta "Co u ciebie", to ma na myśli MNIE, a nie li tylko dziecko. Że naprawdę jest ciekawy tego, co u mnie, co sobie myślę, co robię, co planuję.

Zdarza się, że po porodzie rodzina i znajomi traktują kobietę wyłącznie jako matkę. Istniejesz tylko przez pryzmat dziecka i chowaniu tegoż jesteś podporządkowana. Nie zgadzam się. Przez takie traktowanie doszłam do punktu, gdy czułam się, jakby moje życie już się skończyło, jakby liczyło się tylko szczęście dziecka i zachowanie integralności rodziny - przynajmniej z zewnątrz. Kocham mojego syna i faceta ale tęsknię za sobą. Bardzo. Wraz z porodem i chowaniem dziecka straciłam część urody piersi ale nie myślenie. Mleko zalało mi mózg tylko na najtrudniejszy czas, gdy chwila refleksji mogła jedynie zabić a nie dodać sił. Zyskałam parę rozstępów, ale nie zawęziłam swoich zainteresowań do zup i kup. Parafrazując jakąś genialną babkę z otchłani sieci - jestem cholerną tygrysicą, która zarobiła na swoje paski. Ta zupa i kupa też są ważne, ale nie absolutnie najważniejsze.


Tylko jeden raz odwiedzamy świat, chcę swoje życie świadomie przeżyć, a nie aby ono po prostu przeminęło.


I w końcu kupię sobie ten motocykl i będę podróżować, a co! Banksy przemówił w moim imieniu: