środa, 6 sierpnia 2014

Z cyklu przyjemnostki: czekolada PRAWIE jak z pistacjami

Ktoś powie prawie z pogardliwym prychnięciem. Ja powiem, dobra, ale czasem czasem oj czasem to prawie wystarczy.

Przedstawiam czekoladę
Alpen Gold Migdał lekko solony
 (z karmelizowanymi solonymi migdałami)

Składniki:
cukier, pełne mleko w proszku, miazga kakaowa, tłuszcz kakaowy, serwatka w proszku, migdały (4,5%), tłuszcze roślinne, tłuszcz mleczny, emulgatory (lecytyna sojowa, E476, lecytyna słonecznikowa), sól.

525 kcal/100 g
Cena: 2,89 zł za 90 g tabliczkę (Tesco)

Skład niedobry, cukier i mleko pełne w proszku (pełne więc tłuste!) wyprzedziły miazgę kakaową (marne 25%, już dyskontówki są lepsze), najcenniejszą rzecz w czekoladzie. Oprócz tłuszczu kakaowego mamy jeszcze tłuszcze roślinne (czyli margarynę) i tłuszcz mleczny (coś jakby masło), więc zapotrzebowanie na nasycone kwasy tłuszczone zostało pokryte. Aż trzy emulgatory gratis.

Miałam mieszane uczucia, ale jako że żdżarłam prawie całą (nie jestem pewna czy ją kocham czy nienawidzę, zjem jeszcze kostkę, wtedy zdecyduję), muszę napisać że chyba mi smakowała, może dlatego że wreszcie przesłuchałam Ultraviolence Lany del Rey? Nie wiem. Wiem jednak, że jeśli masz ochotę na lekko słoną bardzo słodką czekoladę, coś pochrupać, coś nowego, możesz dać się skusić. Aczkolwiek szału nie robi, fajerwerki będą na Nowy Rok. Albo w sypialni. Albo przejedziesz się na kredce leżącej na podłodze i Twoja głowa bardzo szybko spotka się z podłogą.

Czy kupiłabym jeszcze raz? Tylko jeśli miałabym mocną smakę na to. Inaczej szkoda kalorii.

Brak komentarzy: